Geoblog.pl    bzmot    Podróże    Łosie okrakiem przez Amerykę - V2.0 - The Moose Do America Again - Click Here!!!    Po czym poznać Kolumbijczyka...
Zwiń mapę
2008
26
sty

Po czym poznać Kolumbijczyka...

 
Kolumbia
Kolumbia, Riohacha
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 53857 km
 
Jak twierdzi znajomy z Bogoty, aktualnie na wygnaniu w Madrycie, Kolumbijczyka z tłumu wyłuskać można stając w centrum miasta i krzycząc na całe gardło: „Gratis! Gratis!” Ci, którzy się odwrócą niewątpliwie będą rodakami Gabriela Marqueza. Nie wiem, ile w tym prawdy, bo takie ironiczne sądy feruje o sobie wiele nacji, mogę wam jednak opowiedzieć o tym, jak rozpoznać Kolumbijczyka po sposobie mówienia. Po pierwsze łatwo rozpoznać go po intonacji. Kolumbijczycy zjadają bowiem znaki zapytania. Typowe pytanie brzmi tak: „Skąd pan jest.” albo „Jesteście tu na wakacjach.” Zdania te wypowiadane są tonem nie znoszącym sprzeciwu, mającym nawet lekki akcent zdziwienia lub oburzenia zaistniałą sytuacją i z pytaniami polskimi wspólnego mają bardzo niewiele. Czasem dla ulatwienia to twierdzaco brzmiace pytanie koncza slowem "cierto" (na pewno) czyli "no nie?" ale rowniez brzmi ono jak stanowcze stwierdzenie faktu. Kolumbijczyk to również osoba, która w rozmowie z bratem, siostrą czy mamą albo najlepszym kumplem używa formy „usted”, czyli „pan/pani”, albo jeszcze lepiej „su merced” (wasza miłość), w sklepie natomiast do sprzedawczyni mówi na „ty”. Z tego akurat śmieje się cała Ameryka Łacińska. Kolumbijczyk podając ci coś powie „mira”, czyli „popatrz” zamiast zwyczajowego „aqui/ahí (está)”. Przepraszając nie powie zwykle „perdón” tylko „qué pena” (jaka szkoda!) Z uwagi na niewielką ilość turystów odwiedzających Kolumbię (a zatem brak przyzwyczajenia tubylców do dziwnych akcentów gringo), Kolumbijczyk częściej niż inni latynosi będzie używał też pomocnego słówka „como?” („że jak?”), ze wspomnianą już zdziwiono-oburzoną intonacją. Kolumbijczyk kupujący cokolwiek prosi zwykle, aby mu to podarować „Me regalas un pancito?” („Sprezentuje mi pani tę bułeczkę?”), choć niemal zawsze zamierza za to zapłacić. Na przywitanie mowi sie "Que más" albo "Que hubo", z tym ze to drugie niemal zawsze skraca sie do "kiubo" a brzmi "kiu". I nie jest to slang wcale, bo powie tak osoba w kazdym wieku. Zaraz potem Kolumbijczyk nie zapyta cię na przywitanie, jak się masz „Como estás?” Byłoby to za proste. Z właściwą sobie szelmowską werwą zapyta cię on: „Bien o qué?” („Dobrze czy jak?”), albo „Bien o bien?” („Dobrze czy dobrze”?), ew. „Bien o bien bien?” („Dobrze czy dobrze dobrze?”) Nic dziwnego, że wszyscy chodzą tu na wszelki wypadek szeroko uśmiechnięci. W rozmowie między facetami zauważalne jest też zamiłowanie do tzw. poufnych obelg, czyli wyzywanie się od huevón (palant), czy marica (ciota) jest na porządku dziennym. Jest to zresztą obecne w każdej wersji hiszpańskiego (cabrón w Hiszpanii, boludo w Argentynie itp.), ale Kolumbijczycy chyba używają tego częściej niż inni. I tak wyraz, który wypowiedziany do nieznajomego byłby obelgą, w stosunku do kolegi jest słówkiem oznaczającym poufałość i bliskość emocjonalną. To fascynująca właściwość tego języka. Do obelg mających wyłącznie zastosowanie obelżywe należy natomiast wyzwanie kogoś per gonorrhea (nazwa pewnej choroby wenerycznej, której przez szacunek dla czytelnika nie przetłumaczę). Co jeszcze? Chyba tylko to, że zamiast „Claro que si” („Jasne”) Kolumbijczyk odpowiada na pytania twierdząco i z emfazą używając wyrazu „Siempre” („Zawsze”), czyli na przykład „Strasznie daleko do tego sklepu, nie?” „Siempre!”...
I wreszcie te ich nienaganne maniery. Na dobranoc wszyscy sobie zycza dobrego odpoczynku - "Que descanse" za to rano obowiazkowo pytaja jak sie spalo - "Como amaneció?". Skarzyc sie i wybrzydzac nie wypada, za to w dobrym tonie jest wyrazanie entuzjazmu na kazdy temat. Wszystko jest "que lindo" albo "hermoso" albo "rico" (ale ladne! sliczne! wspaniale!) albo bardziej potocznie "chévere" i "bacano", nawet smiertelnie nudna wycieczka na flamingi zostaje skwitowana jako "divinamente deliciosa" - niebiansko rozkoszna :-)
Te oraz inne drobiazgi (jak na przykład wspomniana niedawno partyzantka FARC) sprawiają, że w Kolumbii naprawdę nie można się nudzić. Przynajmniej pod względem konwersacyjnym. Trudno za to zachować powagę.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
bzmot
Łukasz Olczyk Joanna Łuczak
zwiedził 14.5% świata (29 państw)
Zasoby: 243 wpisy243 256 komentarzy256 2962 zdjęcia2962 4 pliki multimedialne4