Geoblog.pl    bzmot    Podróże    Ameryka Południowa 2006 - łosiowy debiut podróżniczy    Pierwsze wrażenia z Argentyny
Zwiń mapę
2006
09
kwi

Pierwsze wrażenia z Argentyny

 
Argentyna
Argentyna, Buenos Aires
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 13886 km
 
Ok, woda huczy nam w glowie od trzech dni, czas wycofac się na suchsze tereny. Ruszamy do jezuickich misji San Ignacio. Poniewaz tym razem musimy wysiasc aby dostac pieczatke wyjazdowa po stronie brazylijskiej, bo juz tu nie wracamy, autobus odjezdza. Nastepny za pol godziny, wiec aby zdazyc do San Ignacio na 19.00 (podobno ma byc spektakl swiatlo i dzwiek!!!) musimy wziac rozklekotana paragwajska taksowke do terminalu po stronie argentynskiej. Jade w bagazniku, kasuja nas slono, ale szczesliwi zdazamy na autobus. Pierwsze wrazenia z jazdy argentynska komunikacja dalekobiezna sa doskonale.Autobus jest wygodny jak malo ktory w Brazylii (nie mowiac o innych krajach), pietrowy, kosztuje smiesznie malo w porownaniu do Brazylii i dojezdza na czas!!! Zdyszani z ciezkimi plecakami dobiegamy do misji, po czym okazuje się, że spektakli juz dawno nie ma. Cholerny przewodnik… Meldujemy się u uroczej starszej pani w pensjonacie i ruszamy na podboj lokalnych stekow. Wolowina w malej familijnej restauracyjce nie jest zla, choc ciut twardawa, ale doskonale wino za 9 zl za butelke przemawia do mnie mocniej niz cokolwiek innego! Zdaje się, że wyrobie tu swoja roczna norme picia wina w miesiac. Tak trzymac!
Nastepnego dnia po krotkiej wizycie w misji z sympatycznym przewodnikiem ruszamy do pobliskich Posadas (wieksze miasto), aby zlapac bus do Buenos. Okazuje się, że od najtanszego semi-cama (pol-lozko) do drozszego cama (siedzenia-lozko) musimy doplacic tylko 10 zl, wiec postanawiamy zakosztowac luksusu. Za jedyne 100 zl (13 h podrozy!) wsiadamy wieczorem do Orient Ekspresu. Innego porownania nie znajduje. Autobus jest pietrowy, a w rzedzie sa tylko trzy fotele (ale za to 1,5 raza szersze od normalnych!!!), ktore rozkladaja się niemal doslownie do pozycji poziomej, jak lozko. Obite sa miekka skorka. Na naszym pietrze w dodatku duzo miejsca zajmuje WC i pomieszczenia kierowcy, wiec jest tylko 9 siedzen, co dodatkowo poglebia wrazenie luksusu i wyjatkowosci! (wiem, ze gadam jak z foldera, ale nie moge się oprzec huhuhu) Stewardesa (och tu mala dygresja! Niestety Argentynki nie moga się rownac z Brazylijkami pod zadnym wzgledem! Faceci sa przystojni, ale babki.. tak sobie. Mocno tak sobie….) serwuje kolacje okraszona winkiem i deserem, a rano (w zyciu się tak nie wyspalem w podrozy) sniadanko i kawe/herbate/mate. Z tego autobusu nie mam ochoty wychodzic, ale za oknem wita nas Buenos, wiec co robic…
Buenos Aires to wyjatkowe miasto. Bardziej europejskie niz cokolwiek, co tu widzielismy. Olbrzymie XIX-wieczne kamienice, piekne palacyki, przepyszne teatry i zabytkowe koscioly. Buenos jest prawie jak Paryz, ale ma tez amerykanski, agresywny, metropolitalny smaczek, ktorego stolicy Francji brakuje. Ceny tez zostawiaja nas w ciezkim szoku. Nie zycze im zle, ale ich kryzys ekonomiczny z 2001 r. stworzyl turystom niepowtarzalna okazje – zwiedzic Paryz Ameryki Poludniowej za ceny… hmmm… zgola nieparyskie. W czasie dlugiego spaceru ogladamy wiekszosc najwazniejszych budynkow w centrum, nie wylaczajac slynnego Rozowego Domu, czyli siedziby prezydenta, z ktorej balkonu do tlumow przemawiala “Towarzyszka Evita”. Jest tam m.in. male muzeum, w ktorym jedna z atrakcji jest wystawa poswiecona zonie Perona, choc Evita ma oczywiscie wlasne muzeum w innej czesci miasta. Potem udajemy się na pyszny obiad typu zresz ile chcesz (za 12 zl + 8zl za butle wina : ) a nastepnie poznym wieczorem kompletnie wyczerpani nadmiarem wrazen jedziemy do naszych gospodarzy w dzielnicy tanga, San Telmo. Jedyny zarzut jaki mamy w stosunku do miasta, to metro chodzace tylko do 22:30, ale kiedy za spory kurs taksowka w nocnych godzinach placimy 5 zl nie mamy juz wiecej zastrzezen. Czemu po glowie chodzi nam wciaz pewna piosenka Maanamu? : )
Nasz host Alejandro i jego zona (tlumaczka! Znow spotykamy kolezanke po fachu!!!) mimo poznej godziny przyjmuja nas serdecznie. Jutro wyjezdzaja na weekend, wiec zostawiamy u nich wiekszosc rzeczy i plyniemy statkiem po rzece La Plata do Urugwaju, "mlodszego kuzyna" Argentyny, aby na kilka dni zakosztowac ciut innych klimatow w “Szwajcarii Ameryki Poludniowej…” Do napisania!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (7)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
bzmot
Łukasz Olczyk Joanna Łuczak
zwiedził 14.5% świata (29 państw)
Zasoby: 243 wpisy243 256 komentarzy256 2962 zdjęcia2962 4 pliki multimedialne4