Geoblog.pl    bzmot    Podróże    Azja dla początkujących    Znów na Sumatrze
Zwiń mapę
2011
24
sty

Znów na Sumatrze

 
Indonezja
Indonezja, Bukittinggi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 5629 km
 
Kolejny lot na Sumatrę tym razem zabiera nas do Padangu. Do naszego celu, Bukkittingi, oddalonego o dwie godziny drogi, autobusu nie ma. Pozostaje kosztowna taksówka albo kilkuosobowy van. Oczywiście obskakuje nas chmara kierowców, ale zanim ktoś zaoferuje sensowną cenę, wszyscy podróżni się wykruszają i nie ma z kim dzielić zbiorowej taksówki. Jakiś bus niby właśnie jedzie i podobno komplet pasażerów już czeka. Ruszamy z lotniska i ... zajeżdżamy do biura firmy, gdzie oczywiście nikogo nie ma. Tam stwierdzają, że trzeba czekać 40 minut na następny samolot, to się ktoś znajdzie. Zostawiają nas i jadą z powrotem na lotnisko. Droga pusta, nieliczne taksówki ani nie są oznaczone, ani puste, czyli jesteśmy zdani na typków co nas tu przywieźli. Hehe, chyba typowy przekręt. Ale mamy szczęście, bo pasażerowie znajdują się jednak wcześniej. Co prawda cena przejazdu próbuje podskoczyć, ale jej to wybijamy z głowy. Dwie godziny później lądujemy w Bukkitinggi. Miasteczko całkiem spore, ale prowincjonalnego uroku dodają mu ... bryczki, które jeżdżą tu zamiast ryksz. Taki tam prosty wózek z miejscem na jednego pasażera, ale czasem ładnie dekorowany haftowanymi wstęgami, a koń z pomponem na głowie i ze złotymi klapkami na oczach. Logujemy się w hotelu Dahlia, w którym jesteśmy jedynymi gośćmi. Gładko udaje mi się cenę zbić z 50 do 36 zł za przyzwoity pokój z łazienką. To pierwszy taki sukces w Indonezji, więc jestem dumna i blada. Niby o wszystko należy się targować, żeby nie przepłacać, ale jak się krzywimy na za wysoką cenę, to nikt z niższą sam nie wyskakuje, ani nie pyta „a ile chcesz zapłacić“. Odchodzimy, myśląc że nas zawróci, a on nic, pozwala nam odejść. Błąd, zamiast udawać brak zainteresowania trzeba zaproponować z uśmiechem 30% ceny, kontrahent tę propozycję uprzejmie wyśmieje i zaoferuje swoją i tak krakowskim targiem można dojść przy dobrych wiatrach nawet do połowy ceny. Ale jeszcze lata praktyki przed nami. Większość hoteli i knajp turystycznych mieści się blisko siebie i znowu widać, jak mało turystów do miasta zawitało, bo większość stoi pusta, z wyjątkiem garstki lokalnych gości. Również Bedudal, mała senna knajpka, gdzie przesiadują miejscowi rasta i inne ciekawe typy. Aż trudno uwierzyć, że parę lat temu lokalni ekstremiści chcieli tu podłożyć bombę, ale w ostatniej chwili uznali, że za mało przyjezdnych siedzi. Nie rozumiem czemu knajpa dla backpackersów mogła czyjąś agresję wzbudzić. Może parę lat temu przyjeżdżali tu seksturyści i lokalne niewiasty bałamucili? Pogoda nas znowu rozpieszcza, więc bierzemy motorek i ruszamy w objazd okolicy. Sielsko i zielono - najwięcej jest malowniczych tarasów ryżowych. Jeden rolnik nas do siebie woła i pyta czy chcemy spróbować sadzenia ryżu. Trzeba by po kolana w błoto wejść, więc pozostajemy przy dokumentowaniu jego własnych osiągnięć. A nieźle wymiata - ciska w wodę sadzonkę za sadzonką, bez żadnego przyklepywania, a te same układają się w równiutki rządek. Inna ciekawostka, jaką widzimy to jakieś różowe płaty suszące się na słońcu. Przewodnik podpowiada, że to kerupuk, tradycyjne prażynki z manioku, więc zaraz się zabieram do degustacji. Ledwie mi w zębach zachrzęściło, dociera do mnie, że prażynki, żeby prażynkami się stały, najpierw trzeba upraży(nkowa)ć, a na razie jadalne to nie jest. Potem się okazuje, że i po usmażeniu nic ciekawego, bo w smaku czuć głównie olej. Nagle na jakimś straganie ogrodniczym widzimy coś jakby siedzące kury bez głowy. Ki diabeł? Z bliska dają się rozpoznać jako ... sadzonki paprotki. Takie kosmate korzenie widocznie. Okolice Bukittinggi to obszar kultury Meninjao, którego drewniane domy kojarzą się z tymi już nam znanymi z Samosiru. Różnica jest taka, że na wklęsłym jak siodło rogatym dachu na górze mieści się jeszcze jedno, mniejsze siodło, czasem na nim kolejne, a do tego rogata dobudówka z przodu i z tyłu, więc ogólnie rogów może być w sumie osiem. Po za tym fasady często są malowane w misterne wzory. Tradycyjny styl budowania jest mocno kultywowany, stare domy konserwowane a większość nowych budynków publicznych – poczty, ratusze, urzędy itp. też do niej nawiązują. Tylko te wysiłki konserwatorskie różnie wypadają. Weźmy dla przykładu okazały dawny pałac królowej (liczne uznawane przez Holandię drobne królestwa Indonezja rozwiązała po uzyskaniu niepodległości). Zarówno pięknie rzeźbiona fasada, jak i kolorowe wnętrze są ładnie odnowione, ale sufit obłożony jest wykładziną w drewniany deseń, a pod dywanem trzeszczą odklejające się kafelki. Niestety na miejscu o historii budynku ani ludu, który go zbudował, niczego się nie można dowiedzieć, bo na zwiedzanie wpuszcza (co łaska) ziomal z sąsiedztwa, a nie żaden kustosz. Broszura turystyczna sugeruje, że rogi oznaczają „zwycięskiego bawoła“, cokolwiek to znaczy. Pobliski pałac królewski niestety ostro się spalił i zostały tylko kikuty konstrukcji. W drodze powrotnej na skuterze złapała nas wściekła ulewa. Motor brodził po jednej wielkiej kałuży, deszcz ciął po oczach, że już nic nie widzieliśmy, więc zatrzymaliśmy się w przydrożnej sklepo-kawiarni (kilka drewnianych ławek pod ledwie zbitym dachem. Bardzo serdecznie nas przywitali, napoili herbatą, nawet ciastka wytoczyli. Z kilku znanych nam słów wykroiła się nawet jakaś konwersacja, przy rechocie synka, który powtarzał tylko „Lukas, hehehehehe, Lukas, hehehehehe!“. Nawet przenocować nas chcieli, już czekał goły kawałek brudnej podłogi. Na szczęście deszcz odpuścił i mogliśmy wrócić do siebie. Drugiego dnia chcemy sobie zrobić kilkugodzinny trek po zboczu dawnego wulkanu – ścieżką przez dżunglę aż do jeziora. W związku z tym skuter odpada, bo nie byłoby jak po niego wrócić. Pozostaje transport publiczny. I tu zaczynają się schody. Najpierw trzeba dojechać na dworzec. Mały busik, zanim tam dojechał, kręcił się po całym mieście w poszukiwaniu pasażerów, tu się zatrzymał, tam się zatrzymał i tych parę kilometrów jechał ze 40 minut (a nie było korków)! Minibus do miasteczka, skąd zaczyna się spacer, znalazł się zadziwiająco szybko i prawie zaraz był gotowy do odjazdu. Ale oczywiście była to typowo azjatycka ściema, bo autobus odjeżdża z dworca i robi postój gdzie indziej, tak żeby nie można było do konkurencji się przesiąść. Potem dużo innych postojów, a po pół godzinie z jedynych wygodnych miejsc wysiudała nas marchewka i kilkanaście innych worów z warzywami. Przesunęli nas na tylne siedzenia, które od siedzeń z przodu dzieli dosłownie 15 cm, w sam raz żeby wsadzić nogi i nie wierzgać. Jeszcze dwie godziny tak się gnietliśmy, a do przejechania był dystans góra 50 km! Wszystko to zajęło tyle czasu, że jak już doszliśmy na punkt widokowy, to było koło piątej więc ciut za późno na trek. W drodze powrotnej zatrzymała nas ładniutka dziewczyna i po angielsku nam objaśniła, że nie ma już busów powrotnych z wioski, tylko trzeba wziąć motor do miasteczka i tam łapać. Motor zaraz się znalazł i nawet zmieściliśmy się oboje z kierowcą. Kasków nie było, za to koleś szusował po serpentynkach jak szalony. Mówię wam, to była kolejka górska i slalom zarazem, bo do wyminięcia były setki dziur, motory wyprzedzające na trzeciego, zwierzęta, piesi i inne przeszkody. Potem z miasteczka złapali nam jakichś gości, którzy chyba prywatnie do Bukkitinggi się wybierali. W sumie motor i samochód kosztowały nas mniej niż te kijowe busy, a podróż zajęła mniej niż godzinę. Następnego dnia ledwie wzięliśmy motor, zerwała się nowa ulewa. Wyszukaliśmy sobie poncho dwuosobowe - z otworem na dwie głowy - i wycieczkę udało się odbyć prawie na sucho. Nie zapowiada się na poprawę pogody, więc postanawiamy ruszyć w dalszą drogę.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (17)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
bzmot
Łukasz Olczyk Joanna Łuczak
zwiedził 14.5% świata (29 państw)
Zasoby: 243 wpisy243 256 komentarzy256 2962 zdjęcia2962 4 pliki multimedialne4