Geoblog.pl    bzmot    Podróże    Azja dla początkujących    Pożegnanie z Indonezją
Zwiń mapę
2011
12
mar

Pożegnanie z Indonezją

 
Indonezja
Indonezja, Manado
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10139 km
 
My już dawno w Filipinach, mkniemy naprzód, bo czasu coraz mniej. Zanim jednak przejdziemy do aktualności, mamy jeszcze kilka uwag pożegnalnych na temat Indonezji. Ludzie bardzo otwarci i ciekawscy. Im mniej turystów wokół, tym bardziej ich ciekawość rozpiera, żeby wiedzieć, skąd jesteś, ile masz dzieci, co robisz, dokąd jedziesz itd. Ale jest to przyjemna ciekawość i bezinteresowna, a nie wstęp do oferowania usług. Oczywiście po kilku tygodniach z trochę mniejszym entuzjazmem odpowiada się na studwudziestepiąte w ciągu dnia „How are you mister?“, bądź pozuje do kolejnego zdjęcia. Ale jednak miłe to było, że każdy przechodzień się do nas uśmiecha i nas pozdrawia, więc po wyjeździe z Indonezji nam tego brakuje. Oczywiście bariera językowa była. Co ciekawe, w indonezyjskiej telewizji i w kinie filmy lecą w oryginale z napisami, a jednak na ogólnej znajomości angielskiego się to wcale nie odbija. Bo żeby ćwiczyć język na filmach, to najpierw trzeba wynieść jakieś podstawy ze szkoły. A co to za podstawy, to się sami przekonaliśmy. Któregoś dnia panienka próbowała nas po angielsku zagadywać, posiłkując się rozmówkami. Wertowała i wertowała przez dziesięć minut, aż wypaliła „What features of Indonesia?“. Myśleliśmy, że coś pomyliła, ale faktycznie tak stało w książce. Przejrzeliśmy całą, a tam taki stek bredni – albo wyrażeń początkującemu całkiem nieprzydatnych, albo mocno slangowych, albo po prostu błędnych – że nam się jej żal zrobiło . Za to indonezyjski jest wdzięcznym językiem do nauki. Zwłaszcza urocze są liczne powtórzenia sylab, np. duduk (siedzieć), tutup (zamknięte), bebek (kaczka). Sylaby są prawie zawsze proste – jedna spółgłoska i jedna samogłoska więc łatwiej je zapamiętać i nie ma problemów z wymową. Naszym ulubionym słowem jest burmistrz, który po indonezyjsku brzmi „walikota“. Tyle dygresji językowych. Co do jedzenia, to nie zgadzamy, się, że w Indonezji jedzenie jest paskudne. A wielu napotkanych turystów nas tak straszyło. Owszem, nader chętnie wrzucają tu do potraw sosy z glutaminianem sodu, który potem się przykro metabolizuje, tzn. z całego ciała unosi się silny zapaszek nadpleśniałego pieczywa. Ale idzie się przyzwyczaić, skoro wszyscy naokoło zalatują tak samo. Na pewno wiele knajp ma problemy z odtworzeniem europejskich dań, więc lepiej unikać pizzy, burgerów itp. chociaż wyjątki się zdarzają. W każdym, nawet najzapyzialszym miasteczku znajdzie się co najmniej jeden „masakan padang“ czyli knajpka z gotowymi daniami czekającymi na wystawie na talerzach ustawionych jeden na drugim. Nawet wybredny Łoś tam zwykle coś dla siebie znalazł. Mniej tam glutasoli, często są ryby w sosie curry prawie jak tajskim i mięsa w różnych słodkich i ostrych sosach. Polecam szczególnie ziemniaka faszerowanego, perkedel (placki kapuściane) i puszysty omlet. Co do soków, to niestety często są kiepskie. Zwłaszcza dlatego, że słodzone cukrem palmowym (czasem w płynie, czasem gruby kryształ). Ale są wyjątki - naszym faworytem jest przepyszny sok z karamboli (belimbing) – dostępny głównie na Jawie i sok z adwokata (alpukat) z czekoladą (wszędzie!). Bardzo przyjemne wrażenia z pobytu psuła nam tylko pogoda (ale pora była deszczowa, więc wybaczamy) i wszechobecny dym papierosowy. Palą tu chyba wszyscy mężczyźni od 12 lat wzwyż, jednego za drugim i wszędzie, a już musowo w środkach transportu (wszyscy pasażerowie męscy wokół ciebie plus kierowca). No i koncepcja łazienki to jest coś co wymaga dopracowania, a może i kiedyś przyjmie się rewolucyjna idea, że łazienkę warto czasem umyć. Jednak plusy przesłaniają minusy :) i za Indonezją będziemy tęsknić!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
bzmot
Łukasz Olczyk Joanna Łuczak
zwiedził 14.5% świata (29 państw)
Zasoby: 243 wpisy243 256 komentarzy256 2962 zdjęcia2962 4 pliki multimedialne4