Geoblog.pl    bzmot    Podróże    Azja dla początkujących    Na słoniach
Zwiń mapę
2010
06
gru

Na słoniach

 
Tajlandia
Tajlandia, Pai
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 954 km
 
Żeby tak zupełnie się nie opieprzać, w ciągu dnia postanowiliśmy pójść na słonie. Miałam opory podobne jak w kwestii tygrysów. Naczytałam się o metodach „urabiania“ słonia – że słoniątko zabiera się od matki, tygodniami trzyma skute i biciem karze za każdą niesubordynację (służy do tego specjalny ostro zakończony drążek). A potem również siłowo przebiega każdy kolejny trening. Odkąd w Tajlandii nie wycina się drewna teakowego, słonie straciły swoje tradycyjne zajęcie i trafiły do branży turystycznej. Przede wszystkim popularne są przejażdżki na słoniach, ale w ofercie są też liczne pokazy, typu słoń gra w piłkę czy słoń maluje obrazy. To już o cyrk się ociera i na pewno wymaga ostrej tresury. Jeśli chciałoby się mieć kontakt ze słoniem w cywilizowanych warunkach, to nie jest łatwo ani niskobudżetowo. Jest kilka takich ośrodków, w których słonie mają „dużo biegania“ a odwiedzający może je najwyżej nakarmić i umyć. Za taki dzień ze słoniami płaci się 400 zł od osoby – czyste sumienie nie jest tanie. Ekstremiści odsądzają od czci i wiary wszelkie przybytki, w których słonie robią cokolwiek dla siebie nienaturalnego, w tym wożenie ludzi na grzbiecie. Że niby pasażer to dla słoniowego kręgosłupa ciężar ponad siły. To już chyba przesada, bo co powiedzieć o koniu, który od słonia jest kilkanaście razy drobniejszy? Kręgosłup słonia musi być przystosowany do dźwigania samego słonia przede wszystkim, a w porównaniu z jego ciężarem ten dodatek kilkudziesięciu kilo chyba słoniowi nie robi różnicy. A poza tym to czy mycie słonia to jest coś naturalnego? No więc tak się wahałam, a Łosiowi się marzyła przejażdżka. Nie chciałam być aż taką ekoterrorystką i się na te słonie wybraliśmy. Tylko z siedziska zrezygnowaliśmy, bo to dla słonia bardziej uciążliwe. „Obóz słoni“ (elephant camp) mieścił się kilka kilometrów pod miasteczkiem, więc wyglądało na to, że przejażdżka do rzeki odbędzie się w zacisznej okolicy. Znowu nas zgubiła naiwność – obóz mieści się obok trzech innych przy dość ruchliwej drodze. Słonie czekają na pasażerów pod daszkiem na drodze, przykute łańcuchem za nogę. Potem wchodzi się po schodkach na platformę, z której łatwo słonia dosiąść, siadając na oklep, za mahoutem czyli kierowcą. I ruszamy, dwa kilometry po jezdni, którą słoń dzieli z innymi słoniami, motorami i furgonetkami. Kiedy tylko nas coś mija, słoń cały się stroszy i trzeba go obrócić bokiem, żeby widział, co się dzieje. Ogólnie czuć, że jest niespokojny i nie ma dobrego kontaktu z mahoutem. Zresztą od razu zdradza to rana na czole, której widok nas lekko dołuje. No i w ogóle taki trochę wyleniały i osowiały. Ale może słonie tak mają, psy też robią przeraźliwie smutne miny, jak się nudzą. Sam spacer jest przyjemny, każdy słoniowy mięsień pracuje miarowo, gdy tak powoli kroczy. Wybraliśmy opcję krótkiego spaceru, żeby słonia nie przemęczać i potem wspólnej kąpieli. Po dobiciu do rzeki, szybko każę się zsadzić, bo coś bestii nie ufam. Łoś zostaje na grzbiecie, słoń wchodzi z nim do wody i z miejsca się wyluzowuje. Do tego stopnia, że się pokłada, lekko Łosia z siebie strzepując. Mahout, pokrzykując, próbuje słonia zmusić do powstania, ale temu to nie w głowie. Łoś się jeszcze na niego parę razy ładuje, ale słoń znowu go zrzuca. Ogólnie to sobie leży i się chłodzi. No i dobrze, przynajmniej też coś z tego ma. Na koniec, na specjalne zachęty mahouta, robi Łosiowi prysznic trąbą. Potem po powrocie jest karmienie. Nawet wtedy widać jakie mahout ma fatalne podejście. Kroi kawałek bambusa blisko słonia, a jak ten sięga trąbą, mahout go gniewnie odgania. Bo jedzenie jest do zdjęcia, a nie do takiego żarcia za darmochę. I mahout mu je podaje tak, że słoń musi cię trąbą objąć, żeby się do niego dobrać. I ach, jakie miłe fotki wychodzą – popatrzcie jak nas ten słoń polubił! Fuj, wstrętna hipokryzja. A mahout był z plemienia Karen, o którym takie piękne frazesy w przewodnikach piszą, jaką to mają więź ze słoniami. Ledwie słoń przełknął bambusa i banany, już czekali kolejni pasażerowie. Nawet sobie nie odpoczął, biedaczek. Na szczęście dali mu innego kierowcę i widać było, że się go mniej boi. Ogólnie to sama idea przejażdżki nie jest zła, ale dobrze byłoby wiedzieć, że słoń będzie szedł gdzieś przez las a nie po szosie i że nie pracuje non-stop. Obawiam się, że o słoniowe bhp w tych firmach się jednak nie dba i albo się przyjmie przejażdżkę z jej minusami, albo trzeba z niej w ogóle zrezygnować.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (5)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
fylyp
fylyp - 2010-12-16 01:18
Zestresowanego słonia zapraszamy na wypoczynek do Polski - w programie rewanżystyczna przejażdżka na łosiu.
 
 
bzmot
Łukasz Olczyk Joanna Łuczak
zwiedził 14.5% świata (29 państw)
Zasoby: 243 wpisy243 256 komentarzy256 2962 zdjęcia2962 4 pliki multimedialne4