Geoblog.pl    bzmot    Podróże    Ameryka Południowa 2006 - łosiowy debiut podróżniczy    Przejazdem w Salcie
Zwiń mapę
2006
09
maj

Przejazdem w Salcie

 
Argentyna
Argentyna, Salta
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 21255 km
 
Nastepnego dnia po dwunastej ladujemy w Salcie. Pogoda się na nas wypiela - zimno i pochmurno. Mamy obiecany nocleg, ale telefon gospodarza jest ciagle zajety. Wysylamy maila i idziemy zwiedzac. Duzo do ogladania nie ma, ale przyjechalismy tu zeby zobaczyc dwa kolorowiutkie i upstrzone zdobieniami koscioly jak torty weselne, plus na pokaz koni peruwianskich. Konie te (caballo de paso) wywodza się z Trujillo, ale podczas naszej wizyty tam wlasnie mialy przerwe po sezonie, wiec tylko ze slyszenia wiedzielismy ze
maja taneczny chod. Smiesznie tania taksowka wywozi nas pod miasto, na blonie, gdzie odbywa się impreza. Bileter zaspal, wiec sobie wchodzimy jak gdyby nigdy nic. Po placu paraduja konie ujezdzane przez gosci w malowniczych strojach i, rzeczywiscie, przednie nogi sniesznie zadzieraja, co z boku wyglada jeszcze zabawniej, za to tylne z wdziekiem suna po ziemi. Uroczy widok, ale w sumie nic się nie rozwija, tylko zmieniaja się uczestnicy, wiec wkrotce się zwijamy. Wieczorem dostajemy odpowiedz od
gospodarza z dokladnym adresem. Z powrotem w miescie wyprobowujemy tradycyjnego argentynskiego ferneta z cola (ohyda)i ruszamy do Horacia. Dzwonimy domofonem, cisza, drugi raz i trzeci. Konsternacja, juz się oddalamy, az tu skrzeczy cos: Kto tam? Czesc, czy to Horacio? Kto tam? Nie przeszkadzac mi tu (plus gniewna wiazanka, ktora malo rozumiemy)! Dzwonimy z komorki i Horacio odbiera, na szczescie innym glosem :-)i okazuje się ze pomylilismy numer mieszkania. Horacio to bardzo przyjemny czlowiek, woli mowic po angielsku, zeby troche pocwiczyc przed wyjazdem na wakacje do Stanow (wlasnie jutro ma spotkanie z konsulem, wiec do wieczora meczy się z bzdurnymi formularzami dopytujacymi się czy przypadkiem nie zajmuje się prostytucja albo zamachami terrorystycznymi). Okazuje się, że tuz za rogiem jest saltenskie zaglebie knajpiane, restauracja obok restauracji, z dziesiec w jednym malym kwartale. Dostajemy najlepsze steki w Argetynie, fajnie się sklada, bo to pewnie ostatni nasz obiad tutaj.Wracamy do domu, godzina po pierwszej, a tu jakies sympatyczne dzieciaki nas chca wyciagnac na impreze. Ech! Ale zmeczenie zwycieza, poza tym nie mozemy się gospodarzowi po nocy zwalac. Dowiadujemy się, że pewna bardzo kolorowa gora z pocztowki jest prawie na trasie do Boliwii, a poniewaz autobus i tak jedzie dopiero w nocy, a Horacio jedzie do Buenos, pakujemy manatki (w tym kompletnie niewyschniete pranie)i jedziemy do Purmamarki, przez Jujuy (czyt.huhuj:-). Gore rzeczywiscie widzi się z miasteczka, a dla lepszego widoku wspinamy się na punkt widokowy. A teraz czekamy na autobus. To papa, nastepny wpis w Boliwii.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (5)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
bzmot
Łukasz Olczyk Joanna Łuczak
zwiedził 14.5% świata (29 państw)
Zasoby: 243 wpisy243 256 komentarzy256 2962 zdjęcia2962 4 pliki multimedialne4