Przylecielismy na lotnisko w Kota Kinabalu nawet ciut za wczesnie, stamtad szybciutko taksowka na dworzec autobusowy i nocny autobus do Semporny, malezyjskiej mekki nurkowej. Stad nurkuje sie m.in. pod legendarna wyspa Sipadan, obiektem westchnien Jacque'a Cousteau. Autobus mial jechac 7 godzin, jechal 11 i taka tez chyba byla temperatura w srodku - tak mocnej klimy nie zaznalismy jeszcze chyba w tej podrozy. Co znalezlismy zaspani na miejscu? Mala, brzydka, smierdzaca osade zbudowana na oko 15 lat temu, w ktorej znajduje sie kilka centrow nurkowych, dwa czy trzy hoteliki i mnostwo bialych turystow, chodzacych z blednym wzrokiem i tylko jednym pytaniem na ustach: czy nurkowales juz na Sipadanie? Atmosfera ciut mdlaca, ale czego sie nie robi dla dobrego nurkowania. Niestety nurkowanie na Sipadanie nie jest takie proste - trzeba rezerwowac z duzym wyprzedzeniem, bo wladze malezyjskie ograniczaja liczbe lodek na dzien. W wyniku tego zadna z agencji nie wezmie cie tam po prostu z ulicy, musisz miec rezerwacje a w dodatku musisz nurkowac z nimi tez w innych miejscach. W agencji, w ktorej ja rezerwowalem moje nury, na kazdy dzien na Sipadanie musisz nurkowac jeden dzien gdzie indziej. Ale to nie jest bynajmniej regula. Sa agencje, w ktorych stosunek Sipadan - inne wyspy wynosi 1:2, 1:3 czy nawet 1:4. Niestety, moje rezerwacje sa dopiero na 9 i 11 kwietnia (robilem je 2 mce temu), a w tym czasie mamy juz byc zupelnie gdzie indziej na Borneo. Pojechalem do Semporny, liczac ze zwolni sie jakies miejsce, ale niestety przez dwa dni naszego pobytu nic takiego nie nastapilo. Pierwszy dzien byl nawet niezly, nurkowalismy na wyspie Mabul, dobre makro i ladne lawice jackfishow, ale drugi dzien to byl juz po prostu syf-zapchajdziura - obrazuje to zreszta liczba zdjec z poszczegolnych dni - tylko 6 ostatnich jest z drugiego dnia. Widocznosc w oba dni byla kiepska, bo ostatnio sporo padalo (choc tu teraz niby sezon suchy, ale rzekomo japonskie tsunami wszystko poprzestawialo), wiec plywa sie w niezlej zupie, podobnie jak w Anilao, ale gorzej. Szeroki kat raczej odpada (backscatter), tylko makro - przynajmniej na moje skromne zdolnosci.
Nurkowanie niezbyt drogie - 260 ringitow z wlasnym sprzetem za 3 nury. Sipadan duzo drozszy, chyba ok. 400 za 3 nury plus 40 za wstep do parku (oplata dzienna).
Atmosfera w miasteczku syfna - na liczkach miejscowych dominuje chciwosc i materializm. Tak zle nie czulem sie w zadnym miejscu dla nurkow. Widac, ze maja za duzo turystow. Oczywiscie jest pelno osrodkow nurkowych na wyspach pod miastem i tam pewnie jest juz kameralniej i milej. Niestety na pewno drozej. Hotel jak na lokalne warunki niedrogi (85 ringitow) i b. ladny, choc pokoj ciasny. Ogolnie polecam wyhaczenie dobrego dilu w jakims osrodku nurkowym poza Semporna (na wyspie). Aha, i jak juz zarezerwujecie Sipadan, trzymajcie sie dat :)