Geoblog.pl    bzmot    Podróże    Azja dla początkujących    Angkor Wat znaczy zbieranie szczęki z podłogi
Zwiń mapę
2010
11
gru

Angkor Wat znaczy zbieranie szczęki z podłogi

 
Kambodża
Kambodża, Siem Reap
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1957 km
 
Kompleks świątynny jest ogromny, całość rozpościera się na obszarze o powierzchni 160 km2, więc zwiedzanie na piechotę odpada (zwłaszcza w tym upale, który mieni się ponoć „sezonem chłodnym“). Poprzedniego dnia rezerwujemy więc rykszarza, który będzie nas po tych atrakcjach woził (pomysł wynajęcia rowerów odrzucamy; usprawiedliwiamy swoje lenistwo dość łatwo: nie znamy dróg, a o upale już mówiłem). Niestety rano rykszarz nie pojawia się (może znalazł kogoś za lepszą cenę?), ale łatwo znajdujemy kolejnego. Szybko do kasy po bilety (40$ - za 3 dni). No i na wschód słońca do Angkor Wat, gdzie podobno „jest dużo turystów, ale wciąż relatywnie spokojnie“ – to słowa mojego przewodnika. No, skoro ludzie tam idą, to musi być fajnie. Na miejscu horror. Długie kolumny ludzi potykają się o siebie w ciemności i walą hurmem do punktu widokowego. Nieliczni przewidujący - z latarkami - triumfują. Przy samej świątyni ludź na ludziu. Brzeg stawu, znad którego cyka się fotkę „z odbiciem“, obstawiony statywami. Niektórzy Chińczycy dźwigają po pięć lustrzanek (3 facet i 2 żona). Niezły bajzel. Zniesmaczony, robię kilka fotek nad głowami tłumu i wycofuję się. Przejrzystość powietrza niewielka (od dymu z terenów wypalanych chyba przez jakichś rolników w okolicy), więc ze wschodu słońca nic nie wychodzi. Fotograf z Chin był i na taki scenariusz przygotowany – czerwieniutki wschód słońca zmajstrował przy pomocy czerwonego szkiełka, które nałożył na obiektyw. Tłum powoli rzednie i wchodzimy do świątyni. Dalej następuje niekończący się ciąg świątyń, świątyń, świątyń i świątyń. Przez dwa dni rozbijamy się rykszą od jednej atrakcji do drugiej. Wszystko jest naprawdę powalające – nie bez powodu Angkor jest na liście UNESCO już od 20 lat – ale dwa dni dla mnie absolutne maksimum. Pod koniec nie bardzo odróżniam już jeden zabytek od drugiego. Z ciekawszych rzeczy: jeśli pojedzie się do poszczególnych rzeczy w innych porach, niż jeżdżą tam „wszystkie autobusy turystyczne“, to faktycznie można zgubić tłumy i czuć się prawie kameralnie, zwłaszcza że teren jest ogromny. Po niemiłym poranku w Angkor już prawie nigdy nie narzekaliśmy na nadmiar towarzystwa. Turystów azjatyckich (zwłaszcza Chińczyków z Chin oraz Hong Kongu i Tajwanu) jest zdecydowana większość, co też było dla mnie szokiem. Oczywiście wszędzie towarzyszą ci dzieci sprzedające książki, koszulki, napoje, jedzenie, pocztówki i wszystko, co możesz tylko sobie wymarzyć. Wszyscy też chcą cię gdzieś podwieźć, coś ci opowiedzieć, czy w inny sposób na tobie zarobić. Męczące, ale zrozumiałe. Dwa razy policjant (prawdziwy?) chce nam też sprzedać swoją odznakę. O tym słyszałem już wcześniej od znajomych. Czego to ludzie nie wymyślą...Wieczorem Asia wraca do knajpki w której nam strasznie kambodżańskie curry zasmakowało i namawia właścicielkę, żeby ugotowała znowu to samo, na jej oczach. Pani się wstyda, bo kuchnię ma tak zawaloną i ciasną, że ledwie się w niej sama mieści. Ale znajduje salomonowe wyjście: wszystkie bambetle, łącznie z kuchenką na gaz, przynosi ze sobą i gotuje wszystko na stoliku w knajpce. Przyłączają się inni gapie i seans jest bardzo wesoły. Na koniec dostajemy woreczek przyprawy domowej roboty – kambodżańskie curry przypomina curry indyjskie z dodatkiem anyżu gwiaździstego. Asia pilnie spisuje przepis, wśród chichotu pań kucharek, które nie wszystko potrafią po angielsku objaśnić. Na szczęście w ostatniej chwili się okazuje że podstawą potrawy nie jest pasta z liczi tylko pasta z chili ☺. Obie panie bardzo urocze i strasznie szczęśliwe, że tak nam smakowało i się chcieliśmy od nich uczyć.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (27)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Multimedia (1)
  • rozmiar: 0,00 B  |  dodano
     
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
bzmot
Łukasz Olczyk Joanna Łuczak
zwiedził 14.5% świata (29 państw)
Zasoby: 243 wpisy243 256 komentarzy256 2962 zdjęcia2962 4 pliki multimedialne4