Tu bedzie precyzyjny i mrozacy krew w zylach opis tego, jak stoczylismy sie na samo dno. Na dobrych rowerach, nalezy dodac. Z wysokosci 4700 m do 1150 specjalnie dla was nadawac beda niezapomniane Losie. Ale najpierw musza wystarczyc wam zdjecia.
Zdjęcia (18)
Komentarze (7)
FG - 2007-07-20 18:56
O kur..(czę:) Kto zakosił barierki? Na sam widok więdnie pewna podwójna część ciała :(
Hehe podobno mistrzami w spadaniu są Izraelczycy, rok temu jedna laska i w 2001 inny gość (ponoć tak się z kolegą dla żartów spychali, że jednemu się poszczęściło). Ale nie wiem, czy to nie (łącznie z tymi fake-krzyżami :)) legendy rozpuszczane przez agencje. W końcu żadne hasło typu pure adrenaline nie działa lepiej niż krzyż przy drodze. Tak naprawdę strasznie jest tylko przez ok. godzinę. A ogólnie przerażająco to nigdy, trzeba uważać i tyle :) Nie zapominaj, że tą drogą jeszcze rok temu masowo jeździły samochody i ciężarówki (teraz jest już nowa, asfaltowa). To rower nie przejedzie? :)
FG - 2007-07-27 17:47
No prawda, rower przejechać wszędzie przejedzie, tylko w porównaniu z dwuśladami ma jednak ciut gorsze hamulce, kiedy downhill robi się naprawdę down :D Khm, uprzedzę misia subtelny dowcip (bo niechybnie nastąpiłby) i zgodzę się od razu, że hamulce np. autobusów pielgrzymkowych też za super nie bywają :-( Napisz jeszcze pliz, jak płuca znoszą taką zabawę i czy łupie pod czachą od zmiany ciśnienia itp.
Hamulce sa dobre, bo tarczowe, ale jak sie skapi i nie doplaci za hydrauliczne manetki (to moj przypadek), to strasznie bola lapy od zaciskania ciaglego. Bo jednak nie rozpedzisz sie tak, jak bys mogl i chcial w tych samych warunkach ale na asfalcie - niby jedziesz spoko, a tu nagle jakas dziura lub kamien i zmieniasz pas na napowietrzny :)) Dodatkowo lapy bola od wybojow, bo niby jest amortyzator, ale jednak dziury i kamloty sa potworne. Ale pierwsza czesc jakies 20 km jest na asfalcie, wiec sam miodek. Pluca nie zauwazyly, bolaly tylko miesnie dloni i przedramiona od tego chwytania kierownika. Ale mielismy krociutki odcinek pod gorke na samym poczatku i wtedy pluca od razu powiedzialy dosc. Nawet jak potem prowadzilem rower, to troche rzezily oburzone :)
Dzięki! Bródka się dzisiaj ścięła hehe :) Jak tam Azja? Udało się? Tranzystory nie nękały?
PA!wel - 2007-08-05 13:08
Hehe. Azja się udała - ale to już daaaawno temu było... ;) Transformersy nie nękały - jakoś szybko złapaliśmy pierwszą opaleniznę i już generalnie wszyscy wiedzieli że nie jesteśmy "nowi" ;) Taka tam zasada że jak człowiek jest blady to się do niego doklaja masa ludu. Mr. Fredek i tak wszystkich gasił, bo na zwyczajowe "Cześć skąd jesteś", odpowiadał jak należy "Z Polski", a na drugie pytanie "czy pierwszy raz w Bangkoku" to już "Sori friend, piąty raz". Najczęściej wtedy padało - poprzedzone bardzo szerokim uśmiechem "Oooo... to widzę że nie zrobimy biznesu..." ;) A generalnie to spokojnie było.